GBOtQqUF5ii3Uo9h0X

Ulubiona część garderoby? Coś mi się wydaje, że będę tutaj mocno oryginalna, bo nie wyskoczę z żadnymi balerinkami, sukienkami bolerkami, apaszkami ani niczym innym w tym rodzaju, tylko z... majteczkami :D Mam ich całą kolekcję, we wszelkich kolorach i krojach, z najróżniejszych materiałów i na najróżniejsze okazje ;) Znajduję coś fajnego w dobieraniu konkretnej pary do odpowiedniej kreacji - i mam wrażenie, że bielizna jest traktowana w projektowaniu mody nieco po macoszemu, z reguły skupiając się na tym, aby majtki były po prostu niewidoczne i tyle. To trochę niesprawiedliwe traktowanie tego jakże uroczego elementu garderoby. Jak pokazuje historia, obok majtek nie można przechodzić obojętnie. Zawsze towarzyszyło im jakieś "halo", kupa mniej lub bardziej niezdrowych emocji i więcej gadania, niż to było potrzebne. Na przykład - przez wiele setek lat majtki były symbolem... rozpusty. Bieliznę taką nosiły głównie panienki lekkch obyczajów, które za sam fakt wciągnięcia na siebie pantalonów pobierały od swoich klientów dodatkową opłatę. Ale numer :D Chodzenie bez majtek było objawem pruderyjności, natomiast wielkie gacie rozmiarów małego spadochronu wydawały się mężczyznom podniecające... Dzisiaj wszystko to zostało zupełnie odwrócone. Ogólnie dosyć ciężko myśli mi się na temat tamtych czasów, ponieważ myślę wtedy też o ich higienie i mnie trochę wykręca. Majtki wtedy zmieniano niezwykle rzadko, a pantalony były rozcięte w kroku, żeby zapewnić kobietom uczucie świeżości... Uch, dlaczego nikt nie wpadł na to, że o wiele lepszym źródłem uczucia świeżości jest regularna kąpiel, fajne kosmetyki i wyprana bielizna? :D Tymczasem mamy takie kwiatki jak garderoba cesarzowej Józefiny, w której na ponad dwieście sukni przypadały dwie pary pantalonów. A w dzisiejszych czasach - proszę, rewolucja :) Japończycy stawiają w metrze automaty, w których można zakupić świeże majteczki (to o nieświeżych to bzdura i urban legend jest), a internetowe sklepy erotyczne proponują majtki wykonane z jadalnego materiału. Tymi pantalonami sprzed stu pięćdziesięciu lat najadła by się cała rodzina :D